W tym tygodniu wyruszyłam z moja klasą na wycieczkę w góry.Nie ma to jak natura!Nie biorąc pod uwagę bólu gardła,dwóch kleszczy których znalazłam podczas kąpieli i ogólnego zmęczenia było bardzo miło :D.
W miejscu gdzie rozpaliliśmy ognisko znajdowało się małe bajorko z mostkiem, gdzie razem z przyjaciółką urządziłyśmy sobie mały piknik.
Koleżanki były nieco zdziwione, że wzięłyśmy ze sobą sałatkę, truskawki a nawet masło.Jak już ognisko to na bogato :D.Byłam miło zaskoczona, że nawet chłopaki z mojej z klasy nic nie ''kombinowali''...Oczywiście do czasu, kiedy skończyło się jedzenie, więc nie zdziwiłam się, gdy dostałam w głowę żabą, czy wędką zrobioną z buta i sznurka znalezionych w wodzie...To jeszcze nie był koniec przygód. Koledzy zauważyli skrzek żab znajdujący się w wodzie i gdy podeszłyśmy by przyjrzeć się mu bliżej, chłopcy rzucili kamieniem w wodę i nieoczekiwanie zostałyśmy nim obrzucone...Nasz wychowawca, który zdążył oswoić się już z naszymi ciągłymi piskami, spoglądał tylko sprawdzając, czy ktoś w końcu nie wylądował w wodzie...
Nie byłabym sobą gdybym ani razu z czegoś nie spadła, po czym można było to poznać, po licznych plamach z trawy oraz powbijanych w skórę kolcach.